W pudełku znajdziemy sporo elementów. Mogłoby się wydawać, że zasady są skomplikowane, ale nic bardziej mylnego - bardzo szybko załapałyśmy o co chodzi. Według instrukcji, gra jest przeznaczona dla dzieci od 8 roku życia, ale nic bardziej mylnego! Sześcioletnia Tin doskonale opanowała reguły gry i rozkłada nas na łopatki.
Moje pierwsze skojarzenie po rozpakowaniu gry - tetris! Ubongo jest najbardziej tetrisową grą, jaką dotychczas spotkałam. Są puste pola i trzeba je zapełnić kolorowymi elementami. Elementy wybiera nam kostka. Na każdej planszy inaczej te puste pola są umiejscowione i inne elementy do obrazka przypisane, a dodatkowo plansze są dwustronne - trzyelementowe i czteroelementowe. Grając z młodszymi dziećmi, najsprawiedliwiej jest im dać do układania 3-elementowe, a samemu się zabrać za 4-elementowe. Wtedy są wyrównane szanse :)
Wykonanie gry jest doskonałe. Wszystkie elementy wykonane z grubej tektury, nie ma opcji aby cokolwiek się powyginało czy coś w ten deseń.
W Ubongo chodzi o to, aby w zakryć wszystkie puste pola kolorowymi tetrisowymi klockami w czasie, który wskazuje klepsydra. Kto zrobi to pierwszy, wygrywa niebieski diament i losowy z woreczka. Druga osoba zdobywa drugi plus także losowy z woreczka. Kolejni gracze, którzy ułożą nim przesypie się piasek, już tylko losują z sakiewki. Każdy kolor ma swoją punktację - na koniec gry podliczamy ją i wtedy okazuje się, kto wygrał.
To tak pokrótce. W filmie pokazuję jak w Ubongo się gra, więc zapraszam do oglądania:
----------
0 komentarze: