W życiu każdego dziecka przychodzi taki czas, gdy trzeba nauczyć się jeździć na rowerze. Lęk przed większym rowerem to zupełnie normalna rze...

Mój rower. Recenzja książki

By | 14:30 Napisz komentarz
W życiu każdego dziecka przychodzi taki czas, gdy trzeba nauczyć się jeździć na rowerze. Lęk przed większym rowerem to zupełnie normalna rzecz i nawet dzieci które doskonale utrzymują równowagę na biegowych rowerkach, mogą mieć mały problem z przesiadką na duży rower. Tak jak bohaterka tej książki.

Mój rower

Recenzja książki Mój rower

Jak możemy przeczytać na stronie wydawnictwa, jest to książka o przełamywaniu lęku i pokonywaniu samego siebie przy wsparciu bliskich i mocy wyobraźni. Kayla marzy o tym, by jeździć samodzielnie na rowerze (dotychczas miała czterokołowy) i przychodzi w końcu taki dzień, gdy tato kupuje jej duży niebieski rower.


Mój rower

I tak, tata faktycznie idzie z dziewczynką na rower. Motywuje ją do prób samodzielnej jazdy, jednak dla mnie jest to trochę nierealne - jak dziecko, które nigdy w życiu nie utrzymywało równowagi na rowerze, ma wsiąść i pojechać? Gdyby Kayla wcześniej pędziła na biegowym, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Ale dziewczynka przesiada się z rowerka z pedałami na duży, można by rzec dorosły rower. Wywnioskować z tego można, że nie ma pojęcia jak się utrzymuje równowagę na dwukołowcu, a tata tylko jest obok, nie pomaga jej w żaden sposób, motywuje słowami w stylu "to co, jedziesz?" - tak trochę średnio dla mnie to wygląda..

Mój rower

Dziewczynka upada, wstaje i nie poddaje się. Widzi swój rower jako niebieskiego rumaka, którego trzeba oswoić, ujeździć, by gnać na nim przed siebie. Widzi inne dzieci na rowerach, jakby były jeźdźcami konnymi i też tak chce. Bardzo chce się nauczyć jeździć na rowerze. I w końcu jej się to udaje. Wsiada i jedzie. Zupełnie samodzielnie - tata stoi bezczynnie obok. Niestety, nie widzę tu zupełnie wsparcia bliskich.

Książka ma absolutnie przepiękne ilustracje. Ale w tym miejscu również muszę się do czegoś przyczepić - tata trzyma młodsze dziecko w wisiadle a nie nosidle. Za chwilę tego niemowlaka sadza w foteliku rowerowym, by po dojechaniu do parku trzymać go za ręce gdy chodzi (a skoro jest w wieku że nie umie jeszcze chodzić, to nie powinien jeździć w foteliku...) Wisiadła są szkodliwe i nie jest to żadne nowe odkrycie - a wystarczyło narysować tego malucha przodem do taty.

Mój rower

---
Recenzja w ramach współpracy z wydawnictwem Wilga.
Linki do Ceneo są linkami afiliacyjnymi.


Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: