Żółw Smily Play z serii Uciekające Zwierzaki jest przesłodki. Ma uroczy pyszczek i jest całkowicie pluszowy. Tylko na brzuchu twardy - tam ukryty jest jego mechanizm, w którym trzeba zainstalować baterie. Żółwik włącza się poprzez naciśnięcie oznaczonej łapki, a gdy jest w trybie aktywności wystarczy puknąć go w skorupkę lub też delikatnie rzucić o ziemię i zaczyna grać i iść.
Nasz egzemplarz ma już ponad cztery lata i nadal jest w rewelacyjnym stanie, co myślę widać na zdjęciach. Nie był nigdy prany - bo prać go nie można, przecieram go regularnie wilgotną szmatką i jakoś mu to jeszcze nie zaszkodziło. Tin się go bała, Oli za nim szaleje. Wibrując łaskocze, więc Oli często go włącza, przytula i się śmieje. Zabawy ma z nim sporo, oj sporo! Mimo że raczkuje już od dawna i nie potrzebuje zachęcaczy - to z żółwiem nadal chętnie się ściga i go goni.
Jedynym jakimś drobnym minusem jest fakt, że zbiera wszystko z podłogi. No a co tu kryć - codziennie nie myjemy jej, zamiatana jest regularnie ale czasem gdzieś tam jakieś okruszki z dziewczyn spadną, czy to z ich rączek czy przyniesione na paputkach, no i żółw je zbiera. I potem wygląda jak wygląda od spodu. Nie idzie tego już doczyścić tak porządnie, ale to nic - nie widać przecież jego brzucha gdy chodzi :)
Nie znalazłam żółwia w sprzedaży, ale jeśli zainteresował Was ten typ zabawek, to tu jest biedronka - klik.
Więcej w filmie, w którym także test panelowo-dywanowy:
0 komentarze: