Okres niemowlęcy mamy już dawno za sobą, zabawek z tamtego czasu co jest oczywiste już nie używamy, o niektórych powstały filmy, jednak kilk...

Przegląd zabawek niemowlęcych

By | 23:05 4 komentarzy
Okres niemowlęcy mamy już dawno za sobą, zabawek z tamtego czasu co jest oczywiste już nie używamy, o niektórych powstały filmy, jednak kilku nie udało mi się w odpowiednim czasie nagrać. A teraz albo ich już nie mamy, albo leżą gdzieś głęboko w szafie schowane. Na szczęście mam zdjęcia. Mogę więc napisać ich mini recenzje :))


Hipopotam Smiki

Był fantastyczną zabawką, jedną z ulubionych Martynki. Pluszowy, do tulenia, a dodatkowo zachęcał do zabawy z nim poprzez naciskanie na poszczególne elementy jego ciałka. Hipcio ma interaktywne uszy, nos, buzię, brzuch, lewą łapkę i dwie nóżki. Po naciśnięciu każdego elementu usłyszymy kilka różnych sekwencji wypowiadanych przez przyjazny głos. Prawa nóżka była Martynki ulubioną - w niej ukryte są dwie piosenki, które bardzo szybko wpadają w ucho i starszy maluch bez problemu nauczy się je śpiewać.




Hipopotam był zabawką tylko Martynki, używany gdzieś od około 6 miesiąca życia do niecałych dwóch lat. I niestety, ale ta nóżka ulubiona, grająca piosenki które dwuletnia Martynka znała na pamięć, nie przetrwała próby czasu. Coraz trudniej było ją włączyć, trzeba było naciskać pod odpowiednimi kątami, aż w końcu przestała uruchamiać się zupełnie. Niemniej jednak, kiedyś z wielką przyjemnością wrócimy do hipopotama - mam nadzieję, że będzie jeszcze dostępny w Smyku kiedy nadejdzie czas, na jego powrót do naszego domu :))

Żabka Smily Play

Zielona, plastikowa, wesoła żabusia była jedną z ulubionych interaktywnych grzechotko-gryzaków.


Umiejscowione za przezroczystymi okienkami kuleczki grzechotały przy potrząśnięciu, a jej cztery odnóża idealnie nadawały się do gryzienia. Żabka na brzuszku ma trzy przyciski, każdy z inną melodyjką, które dodatkowo świecą się podczas grania. Nie ma ostrych krawędzi, jest całkowicie bezpieczna dla maluszka. W leżących niemowląt jednak bym nie ryzykowała zabawy - żabka jest dość ciężka i upuszczona z rączek na buzię może przyczynić się do powstania łez.




Ogród tajemniczych zabaw Smily Play

Potrafił zająć mała Martynkę nawet na kilkanaście minut. Bez ostrych krawędzi, całkowicie wykonany z plastiku, przepełniony dźwiękami i przyciskami do odkrycia.


W grzybowym domku mieszka piesek, kotek i ptaszek które wydają dźwięki, grają melodyjki i świecą się. Pszczółka na pałąku przy przesuwaniu wydaje dźwięk imitujący bzyczenie, element z lusterkiem i grzechotką na drugim końcu jest idealny do uderzania w niego rączką i patrzenia, jak wiruje dookoła, a dwa plastikowe kształty które można przesuwać, można także spróbować gryźć (co było u nas dość częste :)). Na beczce znajduje się motylek, który po przeciągnięciu go automatycznie przemieszcza się z powrotem na miejsce - niestety wydaje przy tym bardzo irytujący me uszy dźwięk, nie potrafię go teraz określić do czego jest podobny. Z początku Martynka się go bardzo bała.
Na podstawie naszego ogrodu mamy małą przeplatankę, a tuż obok niej włącznik z regulacją głośności. Zabawka była u nas dość długo - Martynka dostała ją zaraz po narodzinach i praktycznie jak tylko zaczęła się interesować tego typu urządzeńkami to kładliśmy ją przed nią - zachęcała do leżenia na brzuchu. W ostatniej fazie swego żywota w naszym domu, motyl wspinający się po beczce został jakimś sposobem znokautowany - być może Martynka zemściła się za ten paskudny dźwięk który on wydaje i go unicestwiła ;))





Uciekający żółw Smily Play

Miał zachęcać do raczkowania. I w pewnym sensie zachęcał - przerażona odgłosem wibracji Martynka uciekała od niego jak najdalej :))


Żółw po naciśnięciu na łapkę włącza się, a później po klepnięciu w skorupkę ucieka grając przy tym różne melodie. Nadaje się do zabawy na panelach - sprawnie przed dzieckiem zmyka, niestety dźwięk wibracji w kontakcie z panelami jest dość intensywny. Natomiast nie bardzo sprawdził się na dywanie - nie miał kompletnie energii aby uciekać. Ma przesympatyczną, wesołą mordkę i jest całkowicie pluszowy co sprawia, że po złapaniu można się do niego tulić ile wlezie. Jednak jak już wspominałam, Martynka się go bała. Natomiast odwiedzający ją kolega równolatek, uganiał się za żółwiem podczas wizyt u nas i bardzo chętnie się nim bawił.



I na koniec zabawka ostatnia, która towarzyszy nam od ponad dwóch lat i pomimo swej prostoty, a może właśnie dzięki niej nadal wykorzystywana jest do zabaw, chociaż inaczej niż wtedy gdy zamieszkała w naszym domu. Nie znam jej producenta ani oficjalnej nazwy, niestety. Kupiliśmy ją w Pati i Maksie i nazwaliśmy rycerzem.

Rycerz pchanka (pchajka, pchacz)

Jest drewniany, nie ma niebezpiecznych elementów i początkowo służył nam do zabierania go na spacery bezwózkowe. Różne nazwy na tego typu zabawki widziałam. Dla nas był po prostu rycerzem do pchania.


Jego kółka w chwili obecnej są maksymalnie pozdzierane, ale nie ma się co dziwić - był niezwykle często zabierany na spacery i zaliczył każdy teren, od asfaltu, poprzez piach i trawę, a nieraz nawet i w kałuże udało mu się wemknąć. Podczas jazdy rycerz porusza rączkami, co uruchamia dzwoneczek znajdujący się przed nim. Obecnie rycerz oczywiście nie jest zabierany na spacery - Martynka jest za wysoka aby go przed sobą pchać. Za to bardzo często stoi na straży królewskiego zamku - nasza królewna stawia go przy drzwiach swoich od pokoju, obwiązuje go skakanką, drugi koniec skakanki wędruje na klamkę od drzwi i powstaje swego rodzaju pułapka na tych, którzy będą chcieli próg pokoju przekroczyć.


Był to przegląd zabawek, których nakręcenia filmu nie mam już możliwości. W zanadrzu mam jednak kilka filmów dla niemowląt - śledźcie nas na facebooku to nie przegapicie :))
Nowszy post Starszy post Strona główna

4 komentarze:

  1. Oj musimy zakupić taki pchacz... Oli nam się zaczyna puszczać, niebawem wstanie :) przydałby mu się taki pchacz do towarzystwa :)

    www.MartynaG.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak do stawiania pierwszych kroczków to nie polecam tej drewnianej pchanki, ona nie jest w ogóle stabilna ;)) Ona się sprawdza dopiero jak już malec umie ładnie sam dreptać. Jeżeli dopiero się uczy, lepiej zwykły duży pchacz :))

      Usuń
  2. a u mnie znajdziesz sposób na naukę literek :) Zapraszam

    OdpowiedzUsuń