Kotek Psotek to pierwsza gra z jaką mamy do czynienia, w której nie występuje rywalizacja. Nie gramy przeciwko sobie. Nie wygrywa jedna oso...

Kotek Psotek - gra bez rywalizacji

By | 23:04 Napisz komentarz
Kotek Psotek to pierwsza gra z jaką mamy do czynienia, w której nie występuje rywalizacja. Nie gramy przeciwko sobie. Nie wygrywa jedna osoba. Jesteśmy drużyną. A naszym celem jest uratowanie zwierzątek przed kotem i doprowadzenie ich w bezpieczne miejsce.

Gra przeznaczona dla dzieci już od 3 roku życia, ma nieskomplikowaną fabułę i jest doskonała pod względem jakości wykonania. W zestawie znajdziemy drewniane, kolorowe zwierzątka, dwie kostki z czarnymi i zielonymi kropkami, cztery kartonowe kwadraciki z przysmakami kota, kartonowe drzewo do samodzielnego złożenia i planszę. Elementy z kartony są bardzo grube, można powiedzieć niezniszczalne - nie ma opcji aby się zniszczyły w trakcie standardowego użytkowania.


O co chodzi w grze - ustawiamy kotka na posłanku, a małe zwierzątka (wiewiórkę, myszkę i ptaszka) na pniu drzewa. Rzucamy kostkami. Czarna kropka to ruch kota, zielona - małego zwierzątka. Musimy tak kombinować, aby małe zwierzątka przeprowadzić przez planszę aż do drzewa i nie pozwolić na to, aby kot je porwał. Nie jest to łatwe zadanie, często zdarza się tak że wypadają na kostkach dwie czarne kropki a to oznacza że przesuwamy kota o dwa pola. Na szczęście mamy w zapasie cztery kocie przysmaki - możemy ich użyć przed rzuceniem kostkami, wtedy kotek zamiast przesunąć się wprzód, wraca do swojego posłanka. I mamy więcej czasu, aby uciec małymi zwierzaczkami.



Zauważcie, że na planszy mamy skróty - po jednym dla każdego małego zwierzątka. Jeśli zatrzyma się zwierzątko na swoim skrócie, to może z niego skorzystać, ale nie musi jeśli na przykład na drugim końcu akurat stoi kot. Natomiast kot musi korzystać z każdego skrótu, jeżeli na nim stanie.


Jeszcze kwestia kropek - wspominałam, że gdy na każdej z kostek wypadnie czarna kropka, to kot przesuwa się o dwa pola. Co jednak, gdy wyrzucimy dwie zielone? Wtedy mamy wybór, albo przesuwamy jedno małe zwierzątko o dwa pola, albo dwa zwierzątka o jedno pole. Wszystko zależy od sytuacji na planszy.



Ta gra wymaga współpracy, rozmowy, dyskutowania o tym, co się dzieje na planszy. Musimy ustalać, czy to już czas podać kotu przysmak, czy jeszcze nie. Pamiętając przy tym, że mamy tylko cztery i każdy możemy wykorzystać jeden raz. Czasem się zdarzy, że zostaną one wykorzystane bardzo szybko i rozgrywka już do końca toczy się w nerwach, bo kot depcze nam po piętach :) Kostkami rzucamy oczywiście na zmianę i tak też przesuwamy pionki, cały czas się ze sobą przy tym naradzając. Acha! Nie powiedziałam prawdopodobnie jednej z najważniejszych kwestii - jeśli kot stanie na polu, na którym znajduje się małe zwierzątko, porywa je. A naszym zadaniem jest doprowadzenie do drzewa jak największej ilości zwierzaków, więc musimy bacznie obserwować i przewidywać, jakie ruchy może teraz wykonać kot i czy mu na to pozwolić, czy zwabić przysmakiem na start. My uznajemy, że gdy kot nam porwie zwierzątko to on wygrywa. Tin bardzo nie lubi tracić zwierzątek :) Dlatego w momencie gdy kot kogoś porywa ustalamy, że on wygrał i zaczynamy od początku zrewanżować mu się.


Na początku pisałam, że to pierwsza tego typu gra z jaką mamy do czynienia. Ale teraz mamy ochotę na więcej. Bardzo nam przypadł do gustu ten sposób rozgrywki i z pewnością w niedługim czasie skusimy się na drugą egmontową grę kooperacyjną.



Więcej w filmie, w którym też zobaczycie jak gramy:


_____



Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: