Ten mały, żółty, niepozorny stworek, którzy nie przypomina praktycznie niczego (ani nikogo. No, może odrobinę szczurka? Jakby tak się dokład...

Storidoo - stworzysz z nim bajkę?

By | 23:03 Napisz komentarz
Ten mały, żółty, niepozorny stworek, którzy nie przypomina praktycznie niczego (ani nikogo. No, może odrobinę szczurka? Jakby tak się dokładniej mu przyjrzeć), skradł Martynki serduszko od pierwszego wejrzenia. Ujrzała go w telewizyjnej reklamie, kilkanaście tygodni temu i zapragnęła mieć. Pomyślałam, że to będą pieniądze wyrzucone w błoto. Bo przecież bajki czytamy sobie same. Oj, jakże się myliłam...


Storidoo, bo tak zwie się to urocze stworzonko, w pierwszej chwili skojarzył mi się z audiobookiem. Opowiada bajki. No dobra, ale my te bajki przecież najbardziej lubimy czytać z książek. Martynka nie lubi słuchać z płyt. Pomyślałam, że to strata kasy jest. Ale ona tak prosiła, tak namawiała, aż w końcu umieściła go w liście do Gwiazdora. No to nie było wyjścia. Trzeba było kupić...


Nie powiem, abym tryskała entuzjazmem. Kiedy dodawałam go do koszyka w jednym z internetowych sklepów, nadal uważałam, że to strata kasy. I gdy kilka dni później znalazł się w naszym domu, trafiając do "pracowni Mikołaja" w oczekiwaniu na zapakowanie i umieszczenie pod choinką, mój entuzjazm co do niego był nadal na takim samym poziomie - czyli raczej zerowym. Dlaczego? Sama nie wiem... Jakoś tak po prostu mi w głowie siedziała myśl, że trochę bez sensu jest taka zabawka. Oj, jakże się myliłam!


Ten gumowy stworek z włochatą czupryną skradł serce Martynki jeszcze bardziej w momencie, gdy rozpakowała go w wigilijny wieczór. Ostatecznie moje też skradł - kilka dni później, kiedy zobaczyłam z jak wielką radością Martynka się z nim bawi i jak potrafi ułożone wspólnie bajki opowiadać z pamięci! No, może nie do końca identycznie opowiadała, ale z wyprzedzeniem mówiła, co się wydarzy. Jaki rozwój akcji tym razem wybrała.


Dlatego muszę stwierdzić, że Storidoo to zabawka nie tylko interaktywna, ale także edukacyjna - ćwiczy pamięć, koncentrację, wymusza skupienie uwagi, dokładne wsłuchanie się w to, co mówi. I bez wątpienia nie jest to zabawka na chwilę. Od wigilijnego wieczoru minęły już prawie trzy tygodnie, a on nadal jest codziennie używany. A raczej co wieczór. Bo po czytaniu książek na dobranoc, Martynka bierze Storidoo do łóżka i tworzy historie.I z wielkim zapałem odtwarza nam je następnego dnia.



Dodatkowo, Storidoo pełni Martynce funkcję lampki nocnej w trakcie tych wieczornych zabaw. Bo jego oczy świecą się, gdy opowiada.

Bardzo fajnym pomysłem było schowanie włącznika oraz miejsca na baterię pod jego fryzurą. Jest przez to taki trochę niepozorny - niby nie elektroniczny. A jednak :) Poza tym, gdy kiedyś się zakurzy, bez problemu wypierzemy jego czuprynę. On sam natomiast także nie sprawi problemów pod względem utrzymania w czystości - można go delikatnie umyć wilgotną szmatką.


Storidoo ma regulację głośności! Wielbię zabawki z tą funkcją, ponieważ nieposiadające jej egzemplarze z reguły są jak dla mnie za głośne, trzeba później zaklejać przezroczystą taśmą głośnik aby szło jakoś wytrzymać. Tu nie ma takiej potrzeby, mamy go ustawionego w tym cichszym trybie i jest idealnie!



Czy polecamy Storidoo?
Martynka bez zastanowienia krzyknie, że tak! Bo ona go uwielbia.
I ja tez mogę krzyknąć, że tak. Bo pomimo pierwszego mylnego wrażenia, to ciekawa i bardzo fajna zabawka.

Zobaczcie go z bliska w videorecenzji:


Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: