wtorek, 5 listopada 2019

Panda, która mruga... Fingerlings nas zachwyciły!

Małpki Fingerlings widziałam już dawno temu. Ale jakoś dotychczas nie było okazji, aby przyjrzeć im się bliżej. Miałam wrażenie, że to malutkie figurki, które w sumie to chyba trochę bezsensowne są. I wtedy zobaczyłam pandę. I wiedziałam, że musimy ją mieć.


Videorecenzja:


Oli kocha pandy. Nie wiem dlaczego tak bardzo pokochała ten gatunek, ale jest ogromną miłośniczką pand. Wszystko z wizerunkiem pandy jest idealnym prezentem dla Oliwki. Więc gdy przypadkiem w TkMaxxie zobaczyłam Pandę Fingerlings, oczywiście ją kupiłam.


Pandę można założyć sobie na palec, lub na jakiś patyk czy kijek, czy cokolwiek co się pod jej ciężarem nie wygnie. Ona mruga! I rusza głową, wydając przy tym dźwięki. Panda reaguje na nasz głos i zaczepia nas. A poza tym, zna kilka sztuczek...


Gdy przed nią klaśniemy, ona się ucieszy. Gdy odwrócimy ją do góry nogami, pomyśli że jest na karuzeli :) Gdy dmuchniemy jej w pyszczek da nam buziaka, albo psiknie. Pogłaskana po główce będzie wydawać dźwięki podobne do mruczenia. A gdy przytrzymamy sensory przed jej uszkami na dwie sekundy, ona... a zresztą, posłuchajcie sami w videorecenzji! ;)


Panda jest przeurocza i Oliwia się z nią nie rozstaje. Nosi ją na paluszku, opiekuje się nią, kładzie spać. Bo właśnie - położona na plecach panda zaśnie. Wtedy możemy jej nie dotykać, to będzie sobie słodko spać. Albo z powrotem podnieść, aby się obudziła.


Coś czuję, że nasza rodzina Fingerlings się wkrótce powiększy - te małpki też są przesłodkie! (klik) A place zabaw, które można do nich mieć, wyglądają bardzo ciekawie. Ale póki co, opieka nad pandą zajmuje Oliwce dużo czasu i ona zdecydowanie poleca wam pandzika, który daje buziaki i psika :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz