czwartek, 20 października 2016

Magia kropek drugi raz, czyli Figle Migle

Cóż w sobie te książki mają, że tak chętnie dzieci je czytają? Szczerze mówiąc nie wiem. Nie mam pojęcia co sprawia, że te kilka kropek tak wciąga. Ale bez wątpienia coś w nich jest, bo nawet ja się od książki oderwać nie mogę, gdy zaczynamy czytać.


Figle Migle to historia żółtej kropki, która trochę się nudzi. Chce się pobawić i potrzebuje nas do tego! Naciskamy w górny róg, dolny róg - kropka tam skacze. Przesuwamy palcem po linii - kropka idzie. Idziemy z nią... Ale cóż to, linia przestaje być prosta, robią się pętelki, fale... Kropka ma ubaw jak nie wiem co!




Tuż za rogiem jest diabelski młyn, na którym wraz z Kropką przejechać się możemy, ale nie taki zwykły - on ma różne kolory. I tu zadanie dla młodszych maluchów już nie jest takie proste - trzeba nacisnąć najpierw na niebieskie, później na żółte, a na końcu na czerwone... Dla nas banał, dla maluszka uczącego się kolorów - nie taka łatwa sprawa.

Kropka poszła dalej. Chce się bawić w chowanego - znajdziesz ją?


Figle Migle pozwala ćwiczyć spostrzegawczość, rozróżnianie kolorów, a nawet liczenie. Nie zabrakło także naciskania i dmuchania, choć w poprzedniej części było ich więcej - ale tu za to więcej jest przesuwania paluszkiem po linii.





Tin ma pięć lat i książkami autorstwa Herve Tulleta jest nadal zachwycona. Oli jeszcze na nie za mała, ale jak dorośnie to z pewnością będą chętnie razem je czytać.




Więcej w filmie:


_____



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz